Szerszeń azjatycki sieje spustoszenie w Europie od 2004 roku. Na początku występował jedynie na terenie Francji. Stamtąd ten niebezpieczny gatunek zaczął rozprzestrzeniać się po kontynencie w tempie 100 km rocznie. Ostatnio zaobserwowano je w niemieckiej Hesji. Dotarcie ich do Polski to tylko kwestia czasu.
Gatunek niezwykle agresywnego owada jest zaledwie kilkaset kilometrów od polskich granic (Google Maps / Wikimedia Commons)
Agresywny i znacznie większy od swojego europejskiego kuzyna szerszeń azjatycki na dobre rozgościł się u naszych zachodnich sąsiadów. Jest na tyle niebezpieczny, że zaczął dominować na terenie Niemiec, wypierając słabsze gatunki owadów. Na swojej drodze dziesiątkuje nie tylko osy i pszczoły, powodując tym samym ogromne szkody środowiskowe. Na dodatek jest śmiertelnym zagrożeniem dla człowieka.
Jak podaje „Rzeczpospolita”, szerszeń azjatycki dotarł już do Hesji. Ten niemiecki kraj związkowy jest oddalony nieco ponad 300 kilometrów od granic Polski. Biorąc pod uwagę tempo zwiększania zasięgu występowania tego olbrzymiego owada, nad Wisłą założy pierwsze kolonie w ciągu kilku najbliższych lat.
Naukowcy sądzą, że ten niezwykle agresywny gatunek szerszenia dotarł z Azji na nasz kontynent z transportem chińskiej porcelany do Francji. Europejski klimat nie stanowił dla szerszenia azjatyckiego przeszkody do zasiedlenia południa kraju, a następnie innych, coraz dalej położonych rejonów w różnych kierunkach.
Szerszeń azjatycki – czym jest?
Według serwisu internetowego „Teraz Środowisko”, który poinformował o zbliżającym się zagrożeniu, największy szerszeń świata jest niebezpieczny zarówno dla innych owadów, jak i ludzi. Ich użądleń powinni obawiać się nie tylko uczuleni na jad, ale także osoby, u których reakcja alergiczny nigdy nie wystąpiła. Wystarczy, że wskutek ukłucia do organizmy dostanie się dostateczna ilość toksyny. W samej Japonii z powodu bolesnego spotkania z tym gatunkiem szerszenia co roku umiera około 40 osób.
Szerszeń azjatycki jest też ogromnym zagrożeniem dla pszczół, na które poluje. Są wyspecjalizowane w likwidacji całych rojów – jedna kolonia tego inwazyjnego owada może wytępić aż 20 tys. miododajnych osobników. I to w ciągu jednego sezonu. Tym samym na ich ekspansji cierpi także przemysł pszczelarski. Szerszenie wyjątkowo upodobały sobie pochodzące z uli łupy takie jak larwy i miód, którymi się żywią.
Królowe, które zakładają kolonie, są prawdziwymi gigantami. Długość ich ciała waha się między 2,5 do 4,5 cm, rozpiętość skrzydeł sięga nawet 7,6 cm.
Na szerszenie azjatyckie polują niektóre ptaki, np. sikorki i trzmielojady. W ograniczeniu szybko rozprzestrzeniającej się populacji pomagają także niektóre pasożyty, jak muchówka czy nicienie. To jednak nie wystarczy, aby przeszkodzić niebezpiecznemu gatunkowi w dalszym podboju Europy. Naukowcy z Francji nie mają wątpliwości, że azjatyckie szerszenie świetnie się odnalazły na nowym kontynencie i prawdopodobnie zostaną tu już na zawsze.
Źródło: teraz-srodowisko.pl